Groza i psychoza

Antologię opowiadań Kossakowskiej od Aniołów kupiłem, zapewniam, będąc w pełni władz umysłowych. Nie przeszkodziła mi w tym ani wiedza o zawartości (czytać: znajomość spisu treści), ani brak Niebieskich na kartkach książki. Muszę mieć jakieś dobre wytłumaczenie, skoro zdecydowałem się wydać w księgarni 30 złotych. No bo sami powiedzcie: czy odgrzewany kotlet może być smaczny? Okazuje się, że może. Pod warunkiem, że przyrządza go Kossakowska.

Recenzja: Więzy Krwi, Maja Lidia Kossakowska

Generalną przeszkodą przed wysupłaniem pieniędzy na Więzy Krwi, a zarazem ogromnym minusem książki był dla mnie fakt, że zaledwie jednego opowiadania nie znałem wcześniej. Cóż, właściwie sam sobie jestem winien - fantastyką interesuję się od zamierzchłej prehistorii, Fenix niekoniecznie kojarzy mi się z ptakiem powstającym z popiołów, a i Wizji Alternatywnych doświadczam znacznie częściej, niż statystyczny mieszkaniec naszego wspaniałego kraju. Mimo tego kupiłem zbiorek sygnowany hrabiowskim nazwiskiem autorki i zdecydowałem się na ponowną lekturę tych tekstów. Jak się przekonacie, nie żałuję. Chociażby dlatego, że już nie muszę grzebać w pudłach ukrytych w piwnicy celem wydobycia starych numerów magazynów fantastycznych.

Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że dla większości potencjalnych czytelników >Więzów Krwi, szczególnie tych młodszych, powyższy akapit nie ma żadnego znaczenia. Dla nich każde opowiadanie ze zbiorku będzie pachniało świeżością.

Ale do meritum. Tradycyjnie, pozwolę sobie skomentować i ocenić każde z opowiadań z osobna, podam też miejsce jego pierwszej publikacji.

Mucha

… czyli krótka opowieść o śmierci. Spotkanie zrozpaczonego ojca z tajemniczym nieznajomym (a może tylko pijackie zwidy?) staje się dla autorki okazją do przedstawienia własnej odpowiedzi na jedno z fundamentalnych pytań ludzkości: czym jest śmierć? Chociaż zaczyna się banalnie i zgoła niefantastycznie, szybko przeistacza się w smutną, klimatyczną historię z elementami grozy. Piąteczka.

// Fenix, nr 60; debiut literacki autorki

Schizma

… czyli opowieść o przyszłości hipermarketów. Czy handel może stać się religią? Rytualne coroczne zakupy drogą do katharsis i zbawienia? Oglądanie reklam świętym obowiązkiem? Opowiadanie, które początkowo można potraktować w kategorii „absurdalny żart literacki”, wcale śmieszne nie jest. Historia nieszczęśliwego, osamotnionego przywódcy religijnego, który zdaje sobie sprawę z faktu, że wiara, którą wyznają rzesze pielgrzymów oblegających Wielką Świątynię Handlową, to farsa i kłamstwo. Jednocześnie - konieczność, pozwalająca zachować równowagę świata, w którym przyszło mu żyć. Dramat jednostki, która nie wierzy w to, co mówi i robi, robi zaś to, co musi. Kolejna smutna opowieść, tym razem w klimatach sf. Daję czwóreczkę - opowiadanie odstaje od pozostałych, jakoś niespecjalnie pasując do tej antologii. I to pomimo zapewnień autorki o tym, że jedynym kryterium wyboru [tekstów - dop. RS] była różnorodność. To niezupełnie prawda: przecież nieprzypadkowo w zbiorku brakuje opowiadań, z których Kossakowska jest znana najbardziej - tak, tak, tych o aniołach. Zresztą, ta cecha to nie jedyny wspólny mianownik Więzów Krwi.

// Fenix nr 88, nominacja do nagrody Zajdla 1999

Hekatomba

… czyli najbardziej mroczne i krwawe opowiadanie w antologii. Kiedy usłyszysz w głowie głosy, nakazujące Ci robić brzydkie rzeczy, na które nie masz ochoty, to może być niejaki Sarapsos aka Rój. Przejmujące opowiadanie z okrutnym aniołem w tle, mimo wszystko dalekie od zwyczajowej twórczości anielskiej uprawianej przez autorkę. Piąteczka.

// Fenix nr 90

Diorama

… czyli opowieść o marzeniach. A właściwie o ryzyku i cenie, jaką się za nie płaci. O śmierci też - w końcu to kontynuacja Muchy. Klimat, tajemnica... Piąteczka.

// Fenix nr 101

Zwierciadło

… czyli mikropowieść o miłości do demona zza lustra. Sporo intrygujących pomysłów, szybka akcja, wyraziści bohaterowie i zakończenie, o którym trudno powiedzieć, że jest szczęśliwe - oto główne atuty tego najdłuższego w zbiorku tekstu. Piąteczka.

// Wizje alternatywne 4

grafika: Dominik Broniek (c) Fabryka Słów

grafika na podstawie ilustracji © Dominik Broniek, Fabryka Słów

Smutek

… czyli smutna historia o dzielnych kolonizatorach kosmosu. Mój zdecydowany zwycięzca w kategorii "najlepsze w Więzach Krwi". Klimat, oryginalni bohaterowie (Josif!), szum trawy, mroczny pomysł i jeszcze raz klimat. Sześć!

// Wizje alternatywne 5

Więzy krwi

… czyli opowieść o pewnym artyście i jego potwornych figurkach. O opowiadaniu pisałem przy okazji recenzji antologii Demony. Drugie czytanie przyniosło zaskakujące odkrycie: końcówka nie przeszkadza mi już tak bardzo, jak za pierwszym razem. Prawda jest jednak taka, że nadal pierwsze 2/3 opowiadania podoba mi się bardziej niż reszta. Mocna czwórka z plusem.

// antologia Demony

Spokój szarej wody

… czyli fantasy z katem w tle. Najsłabsze opowiadanie ze zbiorku. Kompletnie nie moje klimaty. Drugie czytanie - zerknijcie do recenzji Małodobrego - nie przyniosło nowych wrażeń. Gdyby Spokój Szarej Wody wylądował w jakimś zbiorku fantasy, pewno oceniłbym go znacznie wyżej. Na tle pozostałych opowiadań z Więzów Krwi prezentuje się jednak blado. Ale nie przedłużajmy: trója.

// antologia Małodobry

Szkarłatna fala

… czyli krwiożerczy predator versus bezbronne japońce. A tak naprawdę opowieść o amerykańskim demonie w dżungli na końcu świata. Kapitalny klimat, krew i groza. Znów pięć.

// antologia Deszcze niespokojne

***

Czy w tej chwili macie jeszcze jakieś wątpliwości? Mówiąc wprost, Więzy Krwi to wyśmienity zbiorek opowiadań jednej z najbardziej utalentowanych autorek fantastyki w Polsce. To również ostateczny dowód na to, że Kossakowska znacznie lepiej sprawdza się w krótkich formach - Siewca wiatru oraz Zakon Krańca Świata mogą się schować, mimo że nie można odmówić im uroku i oryginalności. Przede mną lektura Rudej Sfory - kto wie, może zmienię zdanie?

Więzy krwi to antologia wyjątkowa - nie znajdziecie tu opowiadań, o których możnaby z ręką na sercu powiedzieć, że są słabe lub do kitu. O pięknej okładce, klimatycznych ilustracjach Dominika Brońka i bezbłędnej redakcji tekstu nawet nie wspominam. Nadmienię za to, że każde opowiadanie okraszone jest krótkim, ale ciekawym wstępem autorki. Po prostu: lektura obowiązkowa dla wszystkich wielbicieli fantastyki i grozy.

Polecam gorąco.

PS. W recenzji Zakonu Krańca Świata wspominałem o ulubionej czynności bohatera, jaką było przesuwanie ręką po twarzy. Nie byłbym sobą, gdybym przeoczył fakt, że ten irytujący zwrot pojawia się równie często w Więzach krwi… Wiem, czepiam się :) ■

Poprzednia recenzja„Kajdanki”
Następna recenzja„Balsam dla duszy”
0 komentarzy
Dodaj komentarz

Twój email nie zostanie opublikowany. Pola wymagane zaznaczyłem gwiazdką (*).

Klikając [WYŚLIJ] zgadzasz się na opublikowanie wysłanego komentarza. Komentarze są moderowane. Nie zgadzasz się z tym, co czytasz - ok, ale nie bądź niegrzeczny i nikogo nie obrażaj. Jak to mówił klasyk: chamstwa nie zniese.

Poprzednia recenzja„Kajdanki”
Następna recenzja„Balsam dla duszy”